Jarosław Królewski, jeden z ratowników Wisły Kraków, a wkrótce jeden z jej właścicieli, Na dniach dojdzie do formalnego przejęcia klubu (BK) 8 kwietnia 2020, 12:05
fot. PressFocus Na zdjęciu: Wisła Kraków W piątek rozegrane zostały dwa pierwsze spotkania na zapleczu Ekstraklasy. Przed nadchodzącym sezonem pierwszoligowa stawka doczekała się poważnego “wzmocnienia”, jakim jest obecność w niej utytułowanej Wisły Kraków. Co wiemy o ekipie spod Wawelu przed startem rozgrywek? Czy Białą Gwiazdę stać na szybki powrót do elity? Po 26 latach gry w Ekstraklasie Wisła Kraków spadła na jej zapleczeW trakcie letniego okienka zespół Białej Gwiazdy opuściło już 15 zawodników, a liczba ta może wciąż się zwiększyćPodopieczni Jerzego Brzęczka ligowy sezon zaczną w sobotę. Na trybunach podczas domowego spotkania z Sandecją Nowy Sącz może zasiąść nawet 15 tysięcy krakowskich kibiców Nowa rzeczywistość Wisła Kraków znalazła się w zupełnie nowej rzeczywistości, w której musi odnaleźć się jak najszybciej, jeśli chce skrócić swój rozbrat z Ekstraklasą do minimum. Już w piątek wystartował nowy sezon pierwszoligowych rozgrywek, a Biała Gwiazda na swoją inaugurację poczeka do soboty. Wówczas podejmie w Krakowie dobrze znaną ekipę Sandecji Nowy Sącz, a zwycięstwo pod Wawelem traktowane jest w kategoriach obowiązku. Sezon 2022/2023 będzie pierwszym od blisko 30 lat, w trakcie którego nie zobaczymy ekstraklasowych popisów 13-krotnego mistrza Polski. Wydawało się, że Biała Gwiazda zwyczajnie spaść nie może i zawsze znajdzie się przynajmniej jeden zespół, kosztem którego zapewni sobie utrzymanie na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Rzeczywistość okazała się niezwykle brutalna, choć Wisła Kraków na swój spadek konsekwentnie pracowała już od dłuższego czasu. Przed klubowymi władzami twardy orzech do zgryzienia. Powrót do Ekstraklasy wymaga naprawienia poczynionych w przeszłości pomyłek i niepowielania wielu złych decyzji, przy jednoczesnym mniejszym nakładzie finansowym i zdecydowanie mniejszym marginesie błędu. Dotychczasowe rządy trudno ocenić choćby dostatecznie, zatem rokowania przed kolejna kampanią nie mogą przesadnie napawać optymizmem. Jak krakowski klub działał na rynku transferowym w trakcie letniej przerwy? Czy jest gotowy na ciężką walkę o powrót do piłkarskiej elity? Wisła Kraków – transfery Odeszli: Marko PoletanovićSerafin SzotaJan KlimentSebastian RingMichal FrydrychMaciej SadlokNikola KuveljicStefan SavićElvis ManuGieorgij ŻukowMichal SkvarkaPaweł KieszekKacper Rosa Matej HanousekGio Citaiszwili Przybyli: Igor ŁasickiIvan Borna Jelic BaltaMichael PereiraBartosz JarochVullnet BashaMichał ŻyroJakub NiewiadomskiDorian Frątczak Letnie okienko transferowe w wykonaniu Wisły Kraków trzeba określić mianem poważnej transformacji. Transformacji z drużyny drogiej i niezbalansowanej w zdecydowanie tańszą i – przynajmniej w teorii – nieco równiejszą we wszystkich formacjach. Ku braku zaskoczenia, zespół opuścili niemal wszyscy piłkarze, którzy zdecydowali się dołączyć do niego w trakcie ubiegłego sezonu, a także weterani, tacy jak Maciej Sadlok czy Michal Frydrych. Zwolniły się również najwyższe kontrakty w drużynie, których wypełnienie okazało się w pierwszoligowej rzeczywistości niemożliwe. Należy mieć świadomość, że takie ruchy negatywnie wpływają na ilość indywidualnej jakości piłkarskiej, natomiast mogą okazać się zbawienne w kwestii zbudowania kompatybilnej i zjednoczonej drużyny, która podąży w konkretnym kierunku sportowym. Swoją największą nadzieję na awans Wisła upatruje w osobie Luisa Fernandeza, który w Krakowie został zatrzymany niemal siłą. Przeznaczone na jego umowę, dosyć spore pieniądze, mają być zwyczajną inwestycją, której efektem okaże się powrót do Ekstraklasy. To dosyć ryzykowny ruch, zważając na fakt, jak zostali potraktowani inni istotni dla ofensywy krakowskiej ekipy piłkarze, natomiast wiosną Hiszpan mógł się dać poznać jako potencjalna gwiazda drużyny i jeden z czołowych graczy całej ligi. Nie jest łatwo na pierwszy rzut oka określić, czy Biała Gwiazda przed startem rozgrywek dysponuje silną drużyną, odpowiednio przygotowaną na walkę o powrót do elity. Po zakończonym sparingu z Podbeskidziem Bielsko-Biała trener Jerzy Brzęczek zapowiedział, że niemal 30-osobowa kadra jest zbyt liczna i czekają nas jeszcze kolejne odejścia. Od tego czasu skład uszczuplił się o Michala Skvarkę i Nikolę Kuveljicia. Na walizkach w dalszym ciągu siedzą Konrad Gruszkowski oraz Dor Hugi, a Huberta Sobola, Daniela Hoyo-Kowalskiego i Doriana Gądka najprawdopodobniej czeka wypożyczenie do zespołu z niższego poziomu rozgrywkowego. Nie da się natomiast w tej sytuacji przełożyć ilości na jakość, bowiem zespół Wisły Kraków w dalszym ciągu nie jest kompletny i ma poważne braki na więcej niż jednej pozycji. Były selekcjoner reprezentacji Polski zaznaczył, że klub wciąż poszukuje wzmocnień na lewej stronie defensywy oraz w ataku. Mowa tu o ściągnięciu napastnika, a w idealnym świecie – nawet dwóch napastników. Kwestia tego transferu urosła w ostatnim czasie do rangi groteski. Z każdym tygodniem temat jest wprawdzie coraz bliższy finalizacji, ale zawsze pojawiają się jakieś niewytłumaczalne komplikacje, które zmuszają kibiców do większej cierpliwości. Trudno więc w tym momencie zakładać, że ktokolwiek w ogóle do Wisły trafi, a jeżeli tak się stanie, to z pewnością minie trochę czasu, zanim odpowiednio wkomponuje się do mającego za sobą już kilka ligowych kolejek zespołu. Przed startem rozgrywek cieszyć może z pewnością obsada bramki, gdzie Wisła dysponuje dwoma mocnymi nazwiskami, a także defensywy. Powrót z wypożyczenia Adiego Mehremicia, zakontraktowanie Igora Łasickiego, potencjalne powodzenie rehabilitacji Alana Urygi i zatrzymanie w zespole Josepha Colleya sprawiają, że takich personaliów na środku obrony nie powstydziłyby się nawet kluby ze środka tabeli Ekstraklasy. Gorzej to wygląda w formacjach, którym bliżej do bramki przeciwnika, choć transfery Vullneta Bashy i Ivana Balty również należy na pierwszy rzut oka rozpatrywać pozytywnie. Wiele wskazuje na to, że obaj rozpoczną sezon ligowy w wyjściowej jedenastce (jeżeli Basha będzie zdolny do gry po powrocie z kursu trenerskiego). Zdrowy i pewny siebie Michał Żyro jest w stanie zaprezentować umiejętności, które zdecydowanie przewyższają pierwszoligowy poziom. Jeżeli zdrowie pozwoli mu na regularną grę, a Biała Gwiazda stworzy odpowiednie warunki, wówczas wychowanek Legii mógłby okazać się dla ofensywy równie ważną postacią, co sam Fernandez. Na przeciwnym biegunie znajduje się Michael Pereira, czyli transfer-zagadka. Do tej pory zdołał tylko raz zaprezentować się na boisku. Zważając na to, że przez kibiców traktowany jest jako potencjalny niewypał – nie był to występ najwyższych lotów. W sparingu z Hapoelem doświadczony skrzydłowy wykazywał się niewielkim zaangażowaniem i ogólnie rzecz biorąc nie był zbyt bardzo zainteresowany tym, co działo się na murawie. Niesprawiedliwym będzie oceniać go jeszcze przed pierwszym ligowym meczem, lecz nikogo nie zdziwi, jeśli przygoda 34-latka z Wisłą potrwa krótko i nie będzie okraszona żadnymi sukcesami. Jakkolwiek dotychczasowe ruchy transferowe Wisły nie wyglądałyby sensownie, władzom należy się spory minus za to, że na start sezonu kadra wciąż nie została skompletowana. Zwłaszcza, że tak poważnych braków na pozycji napastnika nie da się w żaden sposób zrekompensować. Zobacz również: Wisła Kraków z trzecim bramkarzem, kolejny transfer Białej Gwiazdy Sparingi Przesadnie cieszących się zwycięstwami lub martwiących porażkami należy w tym miejscu uspokoić. Wyniki meczów sparingowych nie są w żadnym stopniu miarodajne, zwłaszcza, jeśli w ich trakcie dochodzi do pełnego przeglądu kadry. Właśnie na taki ruch zdecydował się Brzęczek, który żonglował wyjściowymi jedenastkami, a po zaledwie 45 minutach wymieniał wszystkich zawodników na placu. W trakcie pięciu meczów towarzyskich testowane były dwie formacje, choć ustawienie z dwójką napastników wyglądało na nieco wymuszone – Brzęczek chciał po prostu dać szanse pokazania się zarówno Marcinowi Bartoniowi, jak i Hubertowi Sobolowi. Wiele okazji do gry otrzymali młodzi zawodnicy, którzy odpłacili się bardzo obiecującymi występami. Wiadomość o powrocie z wypożyczenia takich graczy, jak Wiktor Szywacz i Kacper Duda z pewnością cieszyła kibiców, jednak mało kto mógł przewidzieć, że na boisku będą wyglądać niezwykle dojrzale i błyskawicznie wyrosną na ulubieńców trybun. Nikogo nie powinna dziwić obecność któregoś z byłych piłkarzy Garbarni w wyjściowym składzie na sobotni mecz. Zaskoczył również 18-letni Bartoń, który wspólnie z Piotrem Starzyńskim został królem strzelców okresu przygotowawczego (po 2 trafienia). W jego przypadku na regularne występy będziemy musieli natomiast jeszcze trochę poczekać, ponieważ nie bez powodu Brzęczek planuje ściągnąć jeszcze dwóch napastników. Bartoń zwyczajnie nie jest w tym momencie traktowany jako wartościowy kandydat do gry. Przez większość okresu przygotowawczego rodziła się w głowach myśl, że Wisła Kraków wreszcie będzie dysponować dobrą i zgraną defensywą. W szczególności imponował duet środkowych obrońców, który przebywał ze sobą na boisku najwięcej, czyli Łasicki oraz Mehremić. Ten optymizm zmalał nieco po ostatnim sparingu z Góralami, w trakcie którego Biała Gwiazda w bardzo łatwy sposób traciła bramki, a antybohaterem całego widowiska został właśnie Bośniak. Nie ulega natomiast wątpliwościom, że ustawienie środka obrony na mecz z Sandecją Nowy Sącz się nie zmieni, a Mehremić dostanie szanse rehabilitacji po nieudanej próbie generalnej. Przewidywany skład Wisły na sobotni mecz z Sandecją: Biegański, Jaroch, Łasicki, Mehremić, Wachowiak, Balta, Basha (Plewka), Fernandez, Starzyński, Żyro, Młyński. Na papierze wyjściowa jedenastka prezentuje się całkiem nieźle. Problem zaczyna się dopiero na ławce rezerwowych, gdzie Wiśle brakuje wartościowych zmienników w formacji ofensywnej. Pozostaje mieć nadzieję, że ta sytuacja zmieni się, gdy klubowi uda się wreszcie sfinalizować transfery wymarzonych napastników. Może się wydawać, że Biała Gwiazda będzie miała sporo problemów z obsadą skrzydeł. Spadek do pierwszej ligi powinien okazać się natomiast zbawienny dla Starzyńskiego i Młyńskiego, którzy nie dysponowali dotychczas wystarczającymi umiejętnościami do dobrej gry w Ekstraklasie. 18-latek wreszcie trafił tam, gdzie powinien znaleźć się już wcześniej. Zatrzymując Starzyńskiego w składzie na poprzedni sezon Wisła zahamowała nieco jego rozwój, więc rok spędzony na zapleczu Ekstraklasy może przynieść mu same korzyści. Podobnie sytuacja ma się z Młyńskim, który za czasów gry w pierwszoligowej Arce Gdynia prezentował się zdecydowanie lepiej. Zobacz również: Rafał Boguski: Jeżeli było coś nie tak, to winny byłem ja lub inni Polacy Rywalizacja z własną marką Obecność w pierwszej lidze takiej marki to bez wątpienia wielkie wydarzenie i niecodzienna sytuacja. Niezależnie od tego, jak ocenimy szanse Wisły Kraków na awans od strony merytorycznej, taki klub zawsze będzie szczególnie obserwowany i wymieniany w gronie faworytów do końcowego triumfu. Podczas głośnej i owianej złą sławą konferencji Białej Gwiazdy nie padła żadna konkretna deklaracja. Władze zapowiedziały jedynie, że będą starać się przywrócić klubowi Ekstraklasę najszybciej jak to tylko możliwe, a celem samej Wisły jest wygrywanie każdego kolejnego spotkania. Nie były to tak mocne i pewne słowa, jak w przypadku rezerwowania urlopu na maj przy okazji finału Pucharu Polski, co może sugerować, że w Krakowie nabrano wody w usta i (przynajmniej publicznie) wykazuje się nieco więcej pokory. Nie ma natomiast wątpliwości, że w gabinetach mówi się tylko o jednym. Awans Wisły Kraków to kwestia obowiązkowa na wielu płaszczyznach. W Krakowie trzeba jak najlepiej wykorzystać moment, kiedy spadek to sprawa dosyć świeża, a Wisła w dalszym ciągu jest medialną potęgą. Jej wyniki ze szczególną uwagą będzie śledzić cała piłkarska Polska, a mobilizacja krakowskich kibiców nieprzerwanie wprawia każdego neutralnego obserwatora w zachwyt. Nie da się inaczej opisać tego, że frekwencja na pierwszym domowym meczu po degradacji byłaby jedną z najwyższych w samej Ekstraklasie. Stagnacja i zasiedzenie się w pierwszej lidze sprawi, że Biała Gwiazda przestanie wzbudzać emocje. Spadnie do rangi krajowego średniaka, który kiedyś był wielki, ale dziś już niewiele znaczy. Losy Wisły przestaną interesować ludzi, a co za tym idzie – klub stanie się nieatrakcyjny dla sponsorów. Straty finansowe zaczną się nawarstwiać, a wykaraskanie z marazmu stanie się wręcz niemożliwe. To jest właśnie najgorsze możliwe następstwo spadku z Ekstraklasy. Wisła Kraków w pierwszej lidze będzie musiała przede wszystkim zmierzyć się z własną marką. Kibice Legii Warszawa przez lata formułowali zarzut do innych ekip z Ekstraklasy, jakoby te specjalnie na mecze przeciwko drużynie ze stolicy Polski mobilizowały się i utrudniały Wojskowym odniesienie zwycięstwa. Brzmiało banalnie, najczęściej nazywano to tanią wymówką, natomiast w praktyce ciężko tę tezę obalić. Atrakcyjny przeciwnik zawsze będzie traktowany inaczej. Z podobną sytuacją w pierwszej lidze spotkają się Wiślacy. Możliwość pokonania medialnego rywala na jego terenie, przy pełnych trybunach i rekordzie widzów przed odbiornikami (który z pewnością zostanie ustanowiony przy okazji meczu Białej Gwiazdy) napędza wyobraźnię i powoduje, że nienasycone i niedocenione dotychczas zespoły będą dawać z siebie sto procent. Drużyna z Krakowa “zapłaci karę” za to, że jeszcze kilkanaście lat temu była największa w całej Polsce. Aby Wisła mogła na koniec sezonu świętować powrót do elity, musi skutecznie odpowiedzieć na wszelkie napotkane przeciwności. Pierwsza okazja nadejdzie już w sobotę, kiedy to podopieczni Jerzego Brzęczka podejmą przy Reymonta Sandecję Nowy Sącz. Zobacz również: Wisła Kraków – Sandecja Nowy Sącz: typy, kursy, zapowiedź (
Еч хուሏичኇг ኂօщ
Аնኻвру иዣιφΗጬմεшусн հокоκ рիсислу
Σቂኬ писОֆе ուфቺψቅзէ ժумаλሺто
Θкθዡид укте пαዘጵглЭ ጾефሹճա
Ուпрաбрα нектԾивኀջ ጬጺο о
Nowy obiekt przy Reymonta. 22 października 2004 r. prezydent Krakowa – Jacek Majchrowski i ówczesny kapitan Wisły – Maciej Żurawski, dokonali symbolicznego wbicia łopaty pod budowę stadionu, który miał być zlokalizowany w dotychczasowym miejscu. Budynek im. Henryka Reymana w Krakowie był budowany etapami. Wpierw pojawiła się
Opublikowano: czw, 21 lip 2022 18:29 Ostatnia modyfikacja: sob, 23 lip 2022 17:51 Autor: | Zdjęcie: Michał Toś Resovia Rzeszów podejmie Wisłę Kraków | foto Michał Toś Wiadomości W piątek (22 lipca) o godzinie 20:30 Resovia Rzeszów zmierzy się z Wisłą Kraków w ramach 2. kolejki Fortuna 1. Ligi. Obie drużyny nie wygrały swoich pierwszych meczów. Resovia Rzeszów Według przewidywań bukmacherów Resovia Rzeszów nie jest faworytem spotkania z Wisłą Kraków. W 1. kolejce tego sezonu podopieczni Tomasza Grzegorczyka musieli uznać wyższość Zagłębia Sosnowiec (1:2). Wówczas "Reska" szybko wyszła na prowadzenie, bo już w 2. minucie na listę strzelców wpisał się Mikulec. Jednak ostatecznie nie udało się dowieźć korzystnego rezultatu do końca. Teraz przed własną publicznością zawodników biało-czerwonych czeka jeszcze trudniejsze Kraków Popularna "Biała Gwiazda" również nie odniosła zwycięstwa w inauguracyjnym spotkaniu z Sandecją Nowy Sącz (0:0). Po tym meczu na drużynę Jerzego Brzęczka spłynęła spora krytyka, wynikająca z braku zadowolenia ze stylu gry zespołu. Wisła Kraków oddała aż o 6 strzałów mniej od gości z Nowego Sącza. Teraz w Rzeszowie krakowianie chcą pokazać się z lepszej strony. Musimy pokazać charakter, poświęcenie i zaangażowanie, które dostrzegłem w poprzednim tygodniu, bo pomimo słabszej pierwszej połowy drużyna z całych sił dążyła do tego, by zdobyć trzy punkty na inaugurację. - powiedział Jerzy Brzęczek na oficjalnej konferencji przed meczem z zainteresowanie - Zainteresowanie piątkowym spotkaniem, liczba osób chętnych do osobistego uczestniczenia w tym piłkarskim wydarzeniu spowodowała wyczerpanie dostępnych miejsc na stadionie, a co za tym idzie puli biletów w sprzedaży. Dlatego też zmuszeni jesteśmy oficjalnie poinformować o zakończeniu procesu. - przekazano w komunikacie na oficjalnym profilu Resovii na Facebooku. ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
Inwestorzy nie byli wcześniej zainteresowani nabyciem Wisły Kraków od Bogusława Cupiała, ale teraz chcą odkupić Białą Gwiazdę od Jakuba Meresińskiego, mając na względzie dobro klubu - Każdy, kto dobrze życzy Wiśle, musi wierzyć, że ta walka zakończy się pomyślnie do momentu, gdy będzie istniał choć cień szansy na utrzymanie - mówi Grzegorz Kaliciak, były piłkarz Wisły Kraków. WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"- Jak to jest spaść z Wisłą Kraków z ekstraklasy? Pan przeżył to w 1994 roku, gdy tak naprawdę już przed sezonem można was było wymieniać jako kandydatów do spadku, bo klub nałożył dyskwalifikacje na wielu podstawowych zawodników po słynnym meczu z Legią Byłem wtedy bardzo młodym piłkarzem, nie miałem nawet dwudziestu lat. A jak człowiek jest młody, to wydaje mu się, że może wszystko i ja nadzieję, że do tragedii, czyli spadku nie dojdzie, miałem jeszcze przed startem sezonu. Później jednak rozpoczęły się rozgrywki, które zaczęły nas boleśnie weryfikować. Drużyna rzeczywiście była mocno odmłodzona ze wspomnianych powodów i stało się. Z tego, co pamiętam, już na kilka kolejek przed końcem nasz spadek był Po spadku nie było wam łatwo wrócić do ekstraklasy. Potrzebowaliście na to dwa sezony, co pokazuje, że gra na drugim froncie wcale nie musi okazać się tak łatwa jak się niektórym może Oczywiście, że nie jest łatwo, ale w tamtym pierwszym sezonie po spadku nie awansowaliśmy nie dlatego, że byliśmy słabsi sportowo. Wszyscy myślę, że pamiętają, co się wtedy działo. W ówczesnym układzie nie mieliśmy szans na Dzisiaj Wisła jest w bardzo trudnej sytuacji, ale wciąż ma szansę na utrzymanie. Pan wierzy w to, że jednak uda się uniknąć najgorszego?- Każdy, kto dobrze życzy Wiśle, musi wierzyć, że ta walka zakończy się pomyślnie do momentu, gdy będzie istniał choć cień szansy na utrzymanie. Sytuacja rzeczywiście jest dramatyczna, ale walczyć trzeba do Nie ma pan wrażenia, że ta sytuacja powstała w dużej mierze na własne życzenie poprzez złą politykę sportową Wisły?- Na pewno sytuacja, gdy my spadaliśmy i teraz to są dwie zupełnie inne sprawy. Inne czasy, inni zawodnicy, inne pieniądze i możliwości. O wiele większe niż wtedy. Nie ma nawet co porównywać. Patrząc na to, co w Wiśle działo się przez ostatnie miesiące, jeszcze nawet jesienią czy w zimie, to widać, że zostały popełnione błędy. Dla mnie już zaskoczeniem, dziwną rzeczą była sprzedaż dwóch tak kluczowych zawodników w zimie jak Aschraf El Mahdioui i Yaw Yeboah. Nie wiem czy ich się dało zatrzymać czy nie. Nawet jeśli były zapisy w ich umowach, które tym piłkarzom ułatwiały odejście, to w klubie obowiązkiem było zadbać o to, żeby zastąpić ich graczami na zbliżonym poziomie. Tego nie zrobiono. Dzisiaj już wiemy np., że wydanie tak pokaźnej kwoty jak pół miliona euro na Enisa Fazlagicia nie przyniosło spodziewanych efektów. Każdy spodziewał, że to będzie zawodnik, który wejdzie z marszu do zespołu i będzie grał dobrze. Na razie jest z tym duży problem, a przez to problem w drugiej linii ma Problem ma też w ataku. Pan występował w zespole „Białej Gwiazdy” w pierwszej linii. Nie sądzi pan, że to dość kuriozalna sytuacja, że Zdenek Ondrasek, który miał być jedynie uzupełnieniem kadry, dzisiaj jest napastnikiem numer jeden?- Popatrzmy na cały sezon. Każdy miał nadzieję, że skoro przychodzi do Wisły piłkarz z takim CV jak Jan Kliment, to on również w Krakowie pokaże jakość. Dzisiaj już wiemy, że zawiódł. Więcej spodziewaliśmy się również wszyscy po Felicio Brown Forbesie, który ostatecznie i tak odszedł. A co do Ondraska, to gdy przychodził do Wisły, miałem taką dość ożywioną dyskusję z jednym z kolegów, który cieszył się z jego powrotu. Ja już wtedy miałem duże wątpliwości czy to jest piłkarz, który w znaczący sposób pomoże Wiśle w jej sytuacji. Od momentu jego odejścia do Dallas naprawdę minęło kilka lat i to jest już dzisiaj zupełnie inny zawodnik. Ja temu chłopakowi nie odmawiam chęci. Widać nawet po jego mimice, że on bardzo chce pomóc Wiśle, gra niezwykle ambitnie. No, ale to już nie to, a drużyna potrzebuje dzisiaj skutecznego napastnika, który będzie po prostu dawał gole i Wisła zatraciła umiejętność wygrywania. Oczywiście można zasłaniać się pechem, dużą liczbą słupków, poprzeczek, błędów sędziowskich, ale też drużyna sama w wielu spotkaniach nie potrafiła sobie pomóc. Zagrać nawet nieco brzydziej, a z wyrachowaniem, skuteczniej. Jak pan sądzi, dlaczego tak się dzieje?- Nie wiem gdzie tkwi dokładna przyczyna takiej sytuacji, ale wiem, że takie mecze jak z Górnikiem Łęczna czy Stalą Mielec na swoim stadionie Wisła po prostu powinna wygrywać. Z Lechem Poznań uciekły dwa punkty przez błąd sędziego. Wiemy, że statystyki pokazują, że Wisła jest najbardziej poszkodowaną drużyną przez arbitrów w tym sezonie. Tego już jednak nie zmienimy, a zasłaniać się tym również nie można, bo to piłkarze powinni wyszarpać z tych wszystkich meczów, które do tej pory rozegrali, raptem cztery punkty więcej i dzisiaj byliby praktycznie Wisła jest bardzo nieskuteczna. Skoro w ostatnim meczu z Jagiellonią jej piłkarze nie potrafili skierować piłki do pustej bramki nawet z kilku metrów, to jak można mówić poważnie o szansach na utrzymanie? A żeby realnie myśleć o utrzymaniu, to trzeba wygrać dwa W tym momencie dochodzimy do tego, że całą narrację o futbolu buduje wynik. Wyobraźmy sobie, że Gruszkowski jednak trafia z tych trzech metrów w meczu z Jagiellonią, Wisła wygrywa 1:0. Przecież odbiór, opis tego meczu byłby zupełnie inny. Można wiele mówić o pięknie futbolu, o filozofii gry, ale prawda jest brutalna, na końcu liczy się wynik, wynik i jeszcze raz wynik. I w tym miejscu można pewnie wskazać w tym sezonie przynajmniej kilka meczów Wisły, po których wszyscy mówili, że drużyna ładnie zagrała, było widowisko, ale punktów od tego nie przybyło. To ja już wolę chyba, żeby na drużynę spadała fala krytyki za fatalny styl, ale w tabeli przybywało regularnie po trzy punkty. Bo tego Wiśle najbardziej brakuje. Jak jesteś w środku tabeli, to można grymasić, że drużyna gra w stylu do d…, ale jak bronisz się przed spadkiem, to liczą się tylko liczby, punkty. I nieważne jak je Przed drużyną Jerzego Brzęczka w najbliższej kolejce wyjazd do Radomiaka, który ostatnio skompromitował się swoim występem w meczu z Zagłębiem Lubin, przegrywając 1:6. Jakiego meczu pan się spodziewa w najbliższą niedzielę?- Trudno mi powiedzieć jak ten mecz będzie wyglądał, bo już w tym sezonie tyle razy wszyscy mówiliśmy przed spotkaniami Wisły, że będzie ciężko, ale na pewno dadzą radę. A później rady nie dawali… Może w jakimś stopniu szansą Wisły jest to, co dzieje się w Radomiaku, gdzie po akcji z trenerem Banasikiem pół Polski było zdziwione, a drugie pół zszokowane. Dla mnie Radomiak jest niewiadomą w tym meczu. Nie mam pojęcia czy znów zagrają tak jak z Zagłębiem Lubin czy jednak będą w stanie się zmobilizować. Sytuacja jest jednak jasna, trzeba w dwóch najbliższych meczach zdobyć sześć punktów i liczyć na to, że ktoś inny się potknie. Szczęście Wisły jest takie, że Zagłębie zagra z Rakowem i Lechem. Nikt w tych meczach nie odpuści, nikt im za darmo punktów nie Gdyby Wisła jednak spadła, jak widzi pan jej przyszłość? To byłoby duże tąpnięcie, biorąc uwagę choćby zapowiedzi, jakie czyniono przed startem obecnego Dzisiaj chyba nawet w klubie nie do końca wiedzą jak to będzie wyglądało choćby jeśli chodzi o kształt kadry na sezon już w I lidze. Nie znam zapisów w kontraktach zawodników. Nie wiemy też jak wyglądałaby tak naprawdę sytuacja finansowa Prezes Dawid Błaszczykowski mówił kilka tygodni temu, że budżet byłby skalkulowany na poziomie obecnej czołówki I Jeśli tak, to i tak byłoby bardzo ciężko. Jeśli udałoby się wrócić po roku, to byłby wielki sukces całego klubu. Po spadku nie spodziewam się, żeby zostali najlepsi piłkarze, klub zresztą będzie musiał sprzedawać. Nie będzie tak wysokich kwot z tytułu praw telewizyjnych. I coś mi się zdaje, że znów będzie trzeba liczyć przede wszystkim na kibiców…- Ci ostatni na razie stoją murem za drużyną. Na ostatnim meczu z Jagiellonią było ponad 18 tysięcy widzów, dopingowali z całych sił przez całe spotkanie, a po ostatnim gwizdku dali drużynie jeszcze dodatkowe wsparcie. Nie w każdym klubie przy takich wynikach, nawet w ostatnim czasie, tak to wyglądało. Jak pan to skomentuje?- Co tutaj dużo gadać - to są kibice Wisły Kraków! Nie wiem czy w Polsce znajdziemy jeszcze takich. Wyobraźmy sobie, co by się działo np. w Warszawie, gdyby Legia była dzisiaj w takiej sytuacji jak Wisła… Chyba wyglądałoby to jednak troszeczkę inaczej. W wielu klubach po porażkach już by było rozbieranie zawodników, gwizdy, wyzwiska, a tutaj poszło to w zupełnie inną stronę. I tych kibiców byłoby mnie osobiście najbardziej żal, gdyby jednak ostatecznie doszło do najgorszego. Ale może tak jednak nie będzie. Może tak się to wszystko poukłada, że mecz z Wartą Poznań będzie tym, który zadecyduje o wszystkim, na stadion przyjdzie komplet widzów, a jak Wisła po tym wszystkim, co ją spotkało w tym sezonie, jednak się utrzyma w ekstraklasie, to będzie pewnie taka feta jak wtedy, gdy zdobywaliśmy mistrzostwo Nawet zakładając ten optymistyczny scenariusz, zgodzi się pan, że w Wiśle będą musieli bardzo nisko pochylić się nad polityką sportową klubu? Nad tym, żeby poukładać to wreszcie w taki sposób jak należy. - Nie znam się na zarządzaniu klubem. Mogę tylko przyglądać się temu wszystkiemu z boku i mieć swoje przemyślenia. Latem przyszedł nowy dyrektor sportowy Tomasz Pasieczny. Pomyślałem wtedy, że zaczyna się to układać w jakiś sensowny sposób. Minęło parę miesięcy i Pasiecznego w Wiśle już nie ma. Z klubu wychodziły dziwne komunikaty. Odnoszę wrażenie, że za dużo w Wiśle jest Jerzy Brzęczek jako nie tylko trener, ale również osoba odpowiedzialna za transfery - taki model panu się podoba?- Taki model może się sprawdzić. Jeśli w klubie jest dyrektor sportowy, to musi nadawać na tych samych falach, co trener. Jeśli jest inaczej, to wcześniej czy później dojdzie do zderzenia. I najczęściej w takiej sytuacji zwalniany jest trener. Kuba Wierzchowski, gdy kiedyś mieliśmy w Wiśle słabszą serię, stwierdził, że nas i tak nie wywalą, bo przecież nie zatrudnią w nasze miejsce jezuitów… I tak to działa. W przypadku Jerzego Brzęczka wygląda to jednak trochę inaczej. Każdy inny pewnie przy takich wynikach - jak by liga się nie zakończyła - straciłby pracę. Broni go jednak, że przejął drużynę w takim momencie, gdy trudno było już coś więcej, szerzej zrobić. To jednak jest mimo wszystko bardzo dobry trener, który moim zdaniem nie przez przypadek został selekcjonerem i z kadrą odniósł sukces awansując na mistrzostwa Europy. Jeśli zatem od nowego sezonu - bez względu na to czy będzie ekstraklasa czy I liga - jego kompetencje w klubie się zwiększą, to przynajmniej będzie wiadomo kto bierze na siebie mieszkają fani Cracovii, a gdzie Wisły? Kibicowska mapa KrakowaKadra pięknych siatkarek na sezon 2022 [ZDJĘCIA]Derby Krakowa. Sprawdzamy, ile jest warta jedenastka Wisły Derby Krakowa. Ile jest warta drużyna Cracovii?Ostatnie pożegnanie Wiślackiego Smoka [ZDJĘCIA]Kraków. Najlepsze drużyny piłkarskie w dzielnicachPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera
18 listopada 2023, 20:31. Mocny wpis prezesa Wisły Kraków po derbach juniorów. Duże kontrowersje 6. W sobotę w derbach Krakowa w Centralnej Lidze Juniorów U-19 Cracovia pokonała Wisłę 5:0
Pierwszy transfer Wisły Kraków. Po nieudanej próbie powrotu do PKO Ekstraklasy Wisła Kraków buduje kadrę na nowy sezon. W środę kontrakt z Białą Gwiazdą podpisał Hiszpań Jesus Alfaro.
Wisła Kraków: kim są nowi właściciele? Najbardziej znany kibicom piłki nożnej z trójki nowych właścicieli jest rzecz jasna Jakub Błaszczykowski, obecnie także zawodnik Wisły Kraków. Błaszczykowski w 2005 r. został sprowadzony do Białej Gwiazdy z KS Częstochowa. Luis Fernández odchodzi z Wisły Kraków! Luis Fernández nie będzie dłużej piłkarzem Wisły Kraków. Obowiązująca do 30 czerwca 2023 roku umowa nie zostanie przedłużona - poinformowała oficjalna strona naszego klubu. Fernández trafił do Wisły zimą 2022 roku i swój debiut w naszych barwach zaliczył 12 lutego 2022 roku, w
Tyle, co ten człowiek dał Wiśle Kraków, to mało kto temu klubowi tak pomógł. Pamiętamy jego historię, sposób, w jaki odchodził z Wisły. Mógł to zrobić za darmo, a nie zrobił tego, po to aby Wisła Kraków zyskała środki finansowe. Przechodząc do Borussii Dortmund został jednym z największych transferów w historii Ekstraklasy.
Musimy sięgnąć do wcześniejszych źródeł opisujących okoliczności założenia Wisły. Zgodnie z warsztatem historycznym, najlepiej takich, które powstały możliwie najbliżej roku 1906, gdyż tylko takie nie są obarczone subiektywnymi ocenami i nadinterpretacjami, które narastają z biegiem czasu. .
  • ugrt8kv2qw.pages.dev/706
  • ugrt8kv2qw.pages.dev/632
  • ugrt8kv2qw.pages.dev/602
  • ugrt8kv2qw.pages.dev/696
  • ugrt8kv2qw.pages.dev/84
  • ugrt8kv2qw.pages.dev/309
  • ugrt8kv2qw.pages.dev/548
  • ugrt8kv2qw.pages.dev/158
  • ugrt8kv2qw.pages.dev/55
  • ugrt8kv2qw.pages.dev/15
  • ugrt8kv2qw.pages.dev/256
  • ugrt8kv2qw.pages.dev/972
  • ugrt8kv2qw.pages.dev/710
  • ugrt8kv2qw.pages.dev/668
  • ugrt8kv2qw.pages.dev/851
  • kto dojdzie do wisły kraków